![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioEK7ruMXpGugq_ldN1fTZoArUQXD0fAGRkOOUFfzjgAjpygeNewlUJWwHQ1hgqrso7URN8nORwfA9Cns6JSDt15wRa9hxEWekDBlZeX2p1UC-gieaam8XHY7XIT5CXpmzlSYOCbZGh98F/s320/pranie.jpg)
Nie, nie jest to kryptoreklama jakiegoś proszku czy płynu do prania.
Ale postanowiłam dziś poświęcić słów kilka rzeczy, a w zasadzie czynności przyziemnej, o której zwykle się nie mówi - nie żeby była tematem tabu - a nad którą po prostu przechodzi się do porządku dziennego.
Pranie. "Uwielbiam prać" - gdybym tak napisała, nie byłoby to do końca szczere, gdyż, primo - prać ręcznie nieszczególnie lubię, gdyż zabiera mi to zbyt wiele czasu i niszczy moje łapki (co nie oznacza iż tego nie robię - a i owszem, przeca nie wszystko da się wrzucić do pralki), secundo - prawie całą robotę odwala za mnie pralka :-) Jednakowoż nie całą :-) Co prawda mogłabym wrzucić całe pranie razem, ale jestem maniaczką segregacji brudnych ubrań. Dzielę je na białe, jasne, kolorowe jasne, kolorowe ciemne, czarne; te co farbują i te co nie farbują; bawełniane, jedwabne, aksamitne itp. Nawet nie wiecie, ile radości sprawia mi takie dzielenie, wkładanie rzeczy do bębna, nasypywanie proszku do prania, wlewanie płynu do płukania, oczekiwanie w napięciu czy wszystko się odpierze i nic nie puści koloru :-) Mam tyle endorfin co po zjedzeniu małego czekoladowego batonika. Nienormalne, niezrozumiałe, szok ;-) A drugie tyle radości daje mi rozwieszanie prania i wdychanie tego cudownego zapachu świeżości - to taki mój mały fetysz. Albo wypaczenie. Jak zwał tak zwał. :-) Mężczyźni, będąc na wikcie i opierunku swoich szacownych mam nie mają pojęcia o czym piszę ;-), gdyż dla nich żaden pośredni etap pomiędzy brudnymi ubraniami w koszu a czystymi wyprasowanymi ubraniami w szafie nie istnieje ;-).
Ale do rzeczy. Zastanawialiście się jak wyglądał proces prania kiedyś, w czasach zamierzchłych, hen, hen, hen... kiedy nie było pralek, a z noszenia skór ludzie przeszli na tkaniny naturalne?
Trzeba było z naręczem brudnych szmatek udawać się nad rzeczkę lub jeziorko i tam dokonać procesu opłuczyn połączonych z ubijaniem o kamienie, wyżymaniem, etc. Nie, nie było proszku do prania, odplamiacza, płynu do płukania czy innych tego typu luksusów :-). Musiały minąć setki lat zanim odkryto, że z tłuszczu da się zrobić mydło, które pierwotnie wyglądało jak masło i bardziej brudziło niż prało (gdyż - co zabawne - mydła najpierw używano wcale nie do mycia się, lecz do prania właśnie). Dopiero XVIII wiek przyniósł znane nam wszystkim kostki mydlane. Z kostek startych na płatki mydlane powstał pierwszy proszek do prania, który na przełomie ostatnich wieków został udoskonalony pod względem skuteczności, wydajności i zapachu :-). Od roku 1851, czyli od czasu wynalezienia przez Kinga pierwszej elektrycznej pralki, setki producentów proszku właśnie walczą o naszą uwagę, gdyż każdy, jak wiadomo, chciałby mieć swoje ubrania jak najdłużej w jak najlepszym (czytaj - jak najczystszym) stanie, a skarpetki bielsze od skarpetek sąsiada ;-)
Kiedy starałam się sobie przypomnieć jakiś wierszyk z czasów mych dziecinnych o praniu, na myśl przychodził mi tylko jeden:
Marii Konopnickiej - "Wielkie pranie"
- Pamiętacie? Jeśli nie, oto i on :
- Przepraszamy bardzo panie,
- Lecz dziś u nas wielkie pranie.
- Cały sznur się w słonku suszy,
- W domu nie ma żywej duszy!
- Od soboty do soboty
- Dość nazbiera się roboty.
- To na łące zmacza rosa,
- To znów plama z żółtonosa,
- To śmietanka z garnka pryśnie,
- To sok z siebie puszczą wiśnie...
- Albo przy pieczeniu chleba,
- Czy to mówić nawet trzeba,
- Ile wszędzie mąki, ciasta?
- Na nic każdy się zachlasta!
- Nie dałabym nigdy rady,
- Gdyby nie to, że sąsiady
- Pomagają, jak kto może...
- Niech im Pan Bóg dopomoże!
- Wody da mi modra struga,
- Gałąź jedna, gałąź druga
- Sznur mi trzyma w cieniu drzewa,
- Słonko świeci, wiatr powiewa,
- Jaskółeczki mi nad głową
- Szczebiotają piosnkę nową,
- Kasia mydli większe plamy,
- I tak sobie pomagamy.
- Za to, kiedy się w niedzielę
- Lalki me ubiorą czysto,
- To się dziwi dziad w kościele
- Razem z panem organistą.
- Lecz dziś u nas duże pranie
- Przepraszamy bardzo panie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz