poniedziałek, 10 maja 2010

Majowy deszcz :-)


Deszcz. Przedziwne zjawisko. Jesienią go nienawidzę. Zasieka mi po twarzy, przemacza wszystkie nawet te najbardziej "nieprzemakalne" buty, łamie parasolki i psuje humor. I ten okropny zapach spalin zalanych wodą i zgniłych liści... Ale wiosną, wiosną to zupełnie co innego :-) Wprawdzie pada dokładnie tak samo jak na jesieni i wyrządza te same szkody moim butom i parasolkom, ale na wiosnę wcale mi to nie przeszkadza. Bo wiem, że za chwilę wyjrzy słońce, a być może na chmurnym jeszcze niebie ukaże się tęcza. I ten zapach ... całkiem inny niż jesienią. Mojej uwagi nie przyciągają już spaliny. Najpierw dociera do mnie woń moich mokrych włosów, aby tuż po chwili dochodzi do niej zapach zroszonej trawy, kwitnących kasztanów i bzów... Ach, mam wtedy wrażenie, że każdy centymetr mojego ciała jest pokryty tym zapachem niczym najdroższą wodą kwiatową. Gdybym tylko potrafiła zamknąć ten zapach w buteleczce perfum :-) - tego marzenia raczej nie uda mi się zrealizować...

I zawsze, ale to zawsze, kiedy wracam do domu po deszczu, mam ochotę - jak wtedy, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką - wskoczyć w tą największą kałużę i rozchlapać ją na wszystkie strony świata :-D - ale ze spełnieniem tego będzie o wiele prościej :-)

A to - (po dzisiejszej burzy) zdjęcie tęczy nad staromokotowskim warszawskim niebem .
Enjoy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz