piątek, 4 czerwca 2010

Dzieckiem być, ach dzieckiem być !!!



Taaak... Dzieciństwo. To były piękne, beztroskie czasy. Domowe przedszkole, Kulfon i Monika, Pankracy, Tik-tak. Na jagody, Co słonko widziało, baśnie Andersena i inne baje i bajki.
Cudowny okres... mleczne zęby wyrywała klamka od drzwi a nie dentysta, ubrania poplamione wilczymi jagodami nigdy nie dawały się odprać, a przy stoliku na herbatce towarzyszyła Alicja z Krainy Czarów i Królowa Śniegu, jadło się "boże" chlebki znalezione pod balkonami, lizak z piaskiem nie stanowił dla ciebie żadnego problemu, a najpiękniejsze bukiety tworzyła oczywiście kolorowa pokrzywa, krwawnik, wysokie źdźbła traw i dzika paproć.
Kiedy bracia wysyłali cię na księżyc w fotelu, a ty nie rozumiałeś czemu nazywają cię Łajką. Kiedy przyprowadzali cię do swojego pokoju aby się tobą pochwalić przed kolegami, ale nigdy nie pozwalali ci tam zostać. Kiedy grali z tobą w siatkówkę, gdzie siatką był budynek gospodarczy, a potem dziwili się, że złamał ci się palec. Kiedy uczyli cię pływać wyciągając cie na sam środek jeziora, bez asekuracji, mówiąc "płyń", a ty nie rozumiałeś czemu się topisz. Taaak...
Dzieci maja w sobie "to coś". Nie do końca wiem jak to opisać. Bo błysk w oku to z pewnością za mało. One bezgranicznie ufają swoim bliskim. Dadzą się namówić na największe i najgłupsze szaleństwo, jeśli wiesz jak je odpowiednio "podejść". Mówią tysiąc słów na minutę i mają milion pomysłów na godzinę. Każde zajęcie nudzi się im średnio po 15 minutach i trzeba mieć nieprzeciętną wyobraźnię aby zaspokoić ich ciekawość świata. Poruszają się z prędkością większą niż pantera, a ty się potem dziwisz, ze mrugnąłeś okiem, a one są już gdzie indziej. Ich śmiech jest zaraźliwy, za to zrobiłbyś wszystko, by przestały płakać Dokładnie pamiętają, co im obiecałeś i tak łatwo nie dadzą się wywieść w pole. Chętnie wszystko rozkręcą, rozbiorą, za to o złożeniu do kupy nie ma nawet mowy. Grymaszą i wybrzydzają. Nie ważne co by zrobiły, ty i tak je kochasz.
Czasami,gdy patrzę na dzieci, budzi się we mnie instynkt macierzyński, a może po prostu kaprys i zwykła chęć posiadania dziecka. Jednak w głębi duszy wiem, ze tak naprawdę nie jestem gotowa na dziecko, bo przecież emocjonalnie jeszcze sama nim jestem. A najbardziej przeraża mnie to, że na zawsze pozostanę dzieckiem. Hmmm, może nie byłoby to wcale takie złe. Przecież dzieci lepiej powinny się rozumieć z własnymi dziećmi. Z założenia, rzecz jasna ;-) A tymczasem idę do swoich bratanków. Będziemy się bawić w konia :-D

2 komentarze: